sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 11

Kiedy wychodzę na korytarz od razu wyczuwam przyjemną woń jajecznicy. Uśmiecham się, bo nagle nachodzą mnie wspomnienia sobotnich poranków w moim domu. Zawsze na początku weekendu mój tata robił nam wszystkim przepyszną jajecznicę. Była ona tak dobra, że szczerze mówiąc mogłabym ją jeść cały dzień. No dobra przesadziłam ale zawsze prosiłam o dokładkę.
A później płakałaś, że jesteś gruba.
No tak, to też.
Schodząc na korytarz chłopaków kątem oka zauważam Lucasa i piękną brunetkę o kręconych włosach i jasnej karnacji. Po ich pozie wnioskuję, że są razem. A jeśli już o to chodzi to... cóż, można powiedzieć, że testują wytrzymałość ścian. Dziewczyna jest przyszpilona przez Lucasa i... czy oni muszą to robić w miejscu publicznym? Boże święty, za co?!
Próbuję nie reagować na ich śmiechy i ogólne końskie zaloty. Jak normalny człowiek przemierzam schody, chcąc tylko dostać się do jadalni, zjeść śniadanie, a później udać się do biblioteki. Swoją drogą jestem okropnie ciekawa jak będzie ona wyglądać. Placówka, z której zawsze wypożyczałam książki nie była zbyt wypasiona. Fantastyka zajmowała ledwie trzy małe półeczki. Była to biblioteka bardziej dla dzieci, jednak zawsze lubiłam klimat tego miejsca, te olbrzymie półki poustawiane w równych szeregach, zapach starych książek i ich pożółkłe kartki. Owszem, mogłabym chodzić do bliższej czytelni, a nie jeździć przez całe miasto ale przyznajmy szczerze, to miejsce było magiczne i nikt ani nic tego nie zmieni.
-Żebym ja ci zaraz łyżką oka nie wydłubała, ty ośle!- usłyszałam głos Rachel przez co uśmiechnęłam się pod nosem. Nie wiem czy to był dobry pomysł, żeby zamknąć w domu siedmiu nastolatków i pozostawić ich na pastwę losu ale jeśli to się sprawdzało przez tak długi czas...
-No weź! Zaraz umrę z głodu!- krzyknęła Amanda kiedy weszłam do salonu.
Sprawa przedstawiała się jasno. Rachel próbowała odgonić blondynkę, która dosłownie wskakiwała jej do patelni. W tym właśnie momencie musiało mi się przypomnieć, że Amanda jest wilkołakiem. I, że ma wilczy apetyt.
Maggie, spokojnie. Amanda jest tylko zwykłą nastolatką, która czasem może zamienić się w wilka. Elianna mówiła, że tu wszystko jest kontrolowane i nic ci się nie stanie. Nie panikuj jak jakaś sześciolatka. Zapomnij o tym, że ona jest wilkołakiem. Uznajmy ją po prostu za dziewczynę o dużym apetycie.
Ta opcja wydaje się naprawdę rozsądna.
-Amanda! Jak Boga kocham! Uspokój się albo cię zabiję! Powieszę cię za te twoje urocze, blond loczki, nie będziesz mogła się ruszać, a wtedy ja ci podstawię pod nos upieczonego kurczaka! Uwierz mi nie chcesz tego!- szczerze powiedziawszy nigdy nie wyobrażałam sobie wściekłej Rachel. Wydaje się być taka delikatna i w ogóle niewinna... zmieniłam zdanie.
-Dobra, ok- powiedziała lekko przerażona Amanda i usiadła na blacie, co chwilę jednak spoglądając w stronę patelni.
-Przyzwyczaisz się- usłyszałam głos Zoey i od razu odwróciłam się w stronę dziewczyny, która znikąd pojawiła się przy mnie.- Takie rzeczy dzieją się tu na co dzień- uśmiechnęła się i poszła włączyć telewizor.
Lepiej się przyzwyczajaj.
Dobrze powiedziane...
-Maggie!- usłyszałam Josha gdzieś za mną przez co od razu się odwróciłam.
Stał przede mną z tym swoim zabójczym uśmiechem. Szczerze mówiąc w mojej szkole nigdy nie spotkałam kogoś z takimi loczkami. Właściwie to większość chłopaków w mojej szkole nosiła albo grzywki albo krótko ostrzyżone fryzury. Nie było tam miejsca na takie długie, kręcone włosy. Swoją drogą zawsze mi się podobały... Zamknij się mózgu.
-Zapomniałem się spytać- zaśmiał się.- Jak się spało?
-Dobrze.- Szczerze powiedziawszy nawet się nad tym nie zastanawiałam. A to dziwne. Pamiętam, że zawsze kiedy wyjeżdżałam na kolonie czy jakieś wyjazdy kluczową rolę odgrywało łóżko. Pierwszego dnia leżałam na nim prawie czas, żeby się do niego przyzwyczaić. Jeśli tego nie zrobiłam to zazwyczaj miałam nie przespaną noc. Tu było inaczej. Wczoraj, kiedy kładłam się spać, wcale nie byłam zmęczona. A usnęłam w trzy sekundy albo mniej. Dziwne...
-A pamiętasz co ci się śniło?- zaśmiał się Josh.- Wiesz, mówią, że kiedy śpisz pierwszy raz w jakimś łóżku to musisz zapamiętać sen bo prawdopodobnie się spełni.- Spojrzałam na niego wzrokiem pełnym zdziwienia, na co ten się tylko uśmiechnął. Westchnęłam i spróbowałam sobie przypomnieć dzisiejszy dzień.
-Więc... śniło mi się, że...
-Nie mów mi bo się nie spełni!- przerwał mi Josh na co ja parsknęłam śmiechem.
-Jak chcesz ale wiedz, że ty tam odgrywałeś główną rolę- zaśmiałam się.
-Wiesz... to tylko miejska śpiewka, że się nie spełni...- oboje się zaśmialiśmy.
Może polubię to miejsce?
Ty już je lubisz, idiotko.
Możliwe.
Usiadłam tam gdzie wczoraj. Mimo wszystko nadal czułam się tu obco. Wszyscy wokół chodzili w te i wewte. Przy stole tak naprawdę siedziałam ja i Dylan. Josh usiadł na kanapie koło Zoey i oglądali chyba jakiś serial albo telewizję śniadaniową. To też możliwe. Lucasa i jego dziewczyny jak na razie nie widać. I chyba się to nie zmieni. Amanda czekała przy patelni, a Rachel dostawała białej gorączki przez wąchanie blondynki. Dom wariatów. Dosłownie.
Dopiero teraz tak naprawdę zdaję sobie sprawę z tego, że chyba jeszcze nie rozmawiałam tylko z Lucasem. Jednak to chyba dobrze. Wydaje się być tym „Ja najprzystojniejszy i najfajniejszy, a teraz klękać przede mną”. Już wyobrażam go sobie na moim szkolnym korytarzu.

-Ej Katie zobacz jakie ciacho idzie!- krzyczy Dede.
-Przestańcie- mówię wywracając oczami jednak te dwie idiotki mnie nie słuchają. Raczej rozbierają wzrokiem Lucasa. Strach się bać co by było, gdyby któraś z nich dostała go na tydzień. Z łóżka by go nie wypuściły!


Tak na pewno tak by to wyglądało. Jeszcze gdyby dodać do tego scenę, gdzie wszyscy uczniowie zaczynają się mu kłaniać... tak to zdecydowanie ten typ chłopaka.
-Voila!- woła Rachel stawiając na stole patelnię z jajecznicą. Amanda nagle zjawia się koło mnie i po chwili rzuca się na jedzenie.
Patrzę na to przerażona.
Dosłownie.
Spoglądam na Dylana, który siedzi naprzeciwko mnie. Uśmiecha się patrząc na to jak Amanda zaczyna jeść ale jeszcze zabiera trochę z patelni.
-Zaraz zrobię drugą patelnię...- mówi Rachel i wzdycha.
Spoglądam na patelnię, na której nic nie zostało. Zerkam na talerz Amandy, z którego jedzenie dosłownie się wylewa. Wyglądało to tak jak w tych wszystkich tanich restauracjach z ich promocjami. Kojarzycie takie obniżki typu „zapłać za talerz i nałóż sobie tyle ile chcesz”?. W każdym bądź razie coś w tym stylu. Ludzie zawsze wtedy podchodzą do kasy z Mount Everestem na talerzu i o mały włos nie wysypują wszystkiego na ziemię. A jacy są szczęśliwi gdy uda im się donieść to do stolika!
Tak właśnie wyglądała Amanda.
-Boże, Am, jesz jak zwierze- powiedziała Zoey. Spojrzałam na dziewczynę i zobaczyłam jak patrzy się na Amandę spojrzeniem pełnym przerażenia. Nie mam pewności czy ja się tak na nią nie patrzyłam.
-No co? Głodna jestem- blondynka prychnęła i wróciła do pożerania jajecznicy. Alleluja, jadła ją chociaż widelcem.
-Amanda...- zaczął Josh.- Wiesz... Ja nie chciałbym nic mówić ale Maggie...
-To nic nie mów- dziewczyna mu przerwała.
Ot tak.
Spojrzałam na Josha, który patrzył się na mnie współczująco. Uśmiechnęłam się, żeby go pocieszyć jednak nie wiem czy zrozumiał to co chciałam mu przekazać. Mówi się trudno.
-Dobra macie tu swoją porcję, a ty Amanda wstydź się- powiedziała Rachel stawiając patelnię na stole.
Wszyscy pozostali rzucili się po jedzenie jednak ja... jakoś straciłam apetyt.
-Maggie, nie chcesz?- pyta mnie Josh powstrzymując Amandę od zabrania mojej porcji jajecznicy.
-Nie...- odpowiedziałam, a wtedy blondynka dosłownie rzuciła się na patelnię. Po chwili jej talerz powiększył się o moją porcję.- Boże...- powiedziałam sama do siebie.
-Czyżby nowej wszystko zbrzydło?- usłyszałam piskliwy głosik i obróciłam się w tamtą stronę.
Zobaczyłam tą dziewczynę, którą wcześniej widziałam z Lucasem. Już chciałam jej powiedzieć „A gdzie reszta twojej garderoby?” jednak ostatkiem sił się powstrzymałam. Można powiedzieć, że nie chciałam już pierwszego dnia mieć wrogów. Dziewczyna jednak była naprawdę ładna. Duże, chociaż nie przesadnie, czekoladowe oczy idealnie komponowały się z lekko kręconymi, brązowymi włosami. Jej twarz o delikatnych rysach nie była skażona żadnym pryszczem. O właśnie takim wyglądzie zawsze marzyłam przez co jeszcze bardziej nienawidzę tej dziewczyny.
-Olivia przypominam Ci, że nie jesteś u siebie w domu- odezwał się Dylan.- Jesteś tu tylko ze względu na Lucasa i pieniądze swoich rodziców- mówi.
Spoglądam na niego zdziwiona jednak on patrzy się teraz na Olivię, która nadal ma ten swój wyraz twarzy „Z drogi idioci”. Nie była to dziewczyna, która szalała za Bieberem. Nie, na pewno nie. Ona była inteligentna. Miała coś w tej swojej głowie jednak nie wykorzystywała tego jak należy. A to wszystko przez swój wredny charakter.
-A ja ci przypominam, drogi Dylanie, że w korytarzu leży mój łuk, którym mogę ci w dwie sekundy przebić gardło- uśmiecha się złośliwie.
Naprawdę jej nie lubię.
-Czy mam ci przypomnieć, że to JA zaczarowałem TWÓJ łuk? Widocznie naprawdę nie słuchasz na Teorii Magii. Jeśli to JA zaczarowałem TWÓJ łuk to nie mam mowy o tym, żebyś mnie nim zabiła. W sekundę mogę go spalić- powiedział i spojrzał na nią ze zwycięskim wyrazem twarzy.
Czyli Dylan jest czarodziejem...
No chociaż już trochę wiem o świecie...
Olivia rzuciła mi spojrzenie pełne nienawiści po czym obróciła się do Lucasa i wpiła się w jego usta. Szczerze mówiąc nie chciało mi się patrzeć na to jak brunetka jest obmacywana przez Pana Gwiazdę więc obróciłam się w stronę Dylana, który teraz się do mnie uśmiechał.
-Dzięki- mówię i odwzajemniam uśmiech.
-Drobiazg- puszcza mi oczko.- Nikt tu nie lubi Olivii. No oprócz Lucasa, ale on to lubi ją tylko w podtekście seksualnym.
Nie jest to dla mnie nowością, że są na świecie faceci, którzy uważają kobiety za seks-zabawki. I na odwrót. Spotkałam się z takimi przypadkami już u mnie w szkole. Spotkałam się również z tym, że moje koleżanki pod koniec roku były w ciąży nie znając ojca dziecka.
Odchodzę od stołu wtedy, kiedy Olivia i Lucas znikają na piętrze. Nawet nie chcę wiedzieć o tym co oni będą tam wyrabiać. Idę do kuchni gdzie biorę sobie szklankę soku pomarańczowego i wypijam jednym duszkiem. Nie wiem za co lubię sok pomarańczowy. Po prostu jest dobry.
-Masz zamiar dzisiaj coś robić?- słyszę głos Josha, który jakimś cudem pojawia się za mną.
Odwracam się do niego i zauważam, że po prostu przyszedł wrzucić talerz do zmywarki.
A co już myślałaś, że masz adoratora ty poczwaro?
Nie... chyba.

-----------------------------------------
Wiem rozdział nudny. 
Teraz ogłoszenia parafialne gdzie muszę się wyżalić.
Słuchajcie... Ja naprawdę wszystko rozumiem. Nie macie czasu przez szkołę czy zajęcia dodatkowe czy po prostu jesteście zmęczeni i zwyczajnie nie chce się Wam skomentować tej mojej małej twórczości. Naprawdę wszystko rozumiem. Jednak naprawdę zależy mi na tym ,żeby zobaczyć kto to czyta i co o tym sądzicie. Napiszcie w komentarzu chociaż "Gwiazdeczka" co będzie oznaczać ,że przeczytaliście i Wam się spodobało. Albo chociaż jakiś uśmieszek. Naprawdę mnie to dobija jeśli nie widzę z Waszej strony żadnego odzewu ,że się podoba itd. A jeśli nawet napiszecie "Super rozdział" to nawet to daje niezłego kopa do pracy. Wiem, wiem to jest taki mały szantaż ale... Ale naprawdę ostatnio się wali. Więc dacie radę? Błagam Was...
Tak więc koniec ogłoszeń parafialnych. 
Dziękuję Natalii Hinc ,że ponownie sprawdziła te moje "twórczości". Chyba do końca życia Ci się nie odwdzięczę. 
Także... Do napisania?
Black Star

2 komentarze:

  1. Fajny rozdział! Wgl twe opowiadania są fajne. Ciągle sprawdzam czy nie ma czegoś nowego :). Wcześniej nie pisałam bo.. nie wiem,tylko czytałam,ale gdy teraz napisałaś że da Ci to kopa do pracy to chętnie.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej przepraszam, że nie komentowałam poprzednich roz. czasu nie było ;/ nie wiem czemu, ale rozbawiła mnie sytuacja Lucasa z brunetką i ten tekst " można powiedzieć, że testują wytrzymałość ścian '' ten tekst mnie rozwalił XD Mmmmm czyżby Maggie fantazjowała do Johsa.? Albo jestem jakaś za tępa hah... " Zamknij się mózgu ' hahahah dobre .!! ;) Nie no rozdział suuupeeer.... dawaj szybko NEXT ;))

    P.S zapraszam na 16 roz.!!! http://poza-naszymi-marzeniami.blogspot.com/
    i 2 P.S xd przepraszam, że z anonima, ale nie chce mi się logować XD

    OdpowiedzUsuń