sobota, 3 maja 2014

Rozdział 12

-Mógłbyś mnie zaprowadzić do biblioteki?- pytam.
-Ja cię zaprowadzę- mówi Dylan, który nagle pojawia się w kuchni.
A może jednak mam adoratora?
Prędzej stanę na rzęsach, niż w to uwierzę.
Dylan jednak stał w progu kuchni i patrzył na mnie wyczekującym wzrokiem. Znowu dostrzegłam coś w jego oczach, co... sama już nie wiem co. Spogląda na mnie z zaintrygowanym wyrazem twarzy, podczas gdy moja pewnie była podobna do krowy na granicy... Nie wiem co by miała robić krowa na granicy ale pomińmy ten szczegół. Moja nauczycielka polskiego w podstawówce zawsze tak mówiła kiedy ktoś tępo gapił się na nią jakby czekając na cud.
-Spoko- mówi Josh i puszcza do mnie oko. A to co miało znaczyć?
Dylan nadal mi się przypatruje jednak ja idę do korytarza. Nie zamierzam toczyć z nim pojedynku na wzrok lub Bóg wie co jeszcze...
-Maggie?- mówi Dylan kiedy jesteśmy już na dworze.- Mogę zadać Ci pytanko?
-A jakie konkretnie?
-Kim jesteś?- spojrzał mi w oczy. Co ty masz z tymi oczami? To jest normalne, że ludzie kiedy rozmawiają ze sobą patrzą w swoje paczałka.
Problem w tym, że my nie jesteśmy ludźmi.
-Nie wiem- odpowiedziałam szybko.
Swoją drogą to naprawdę chciałabym się dowiedzieć. Nie lubię żyć w niepewności.
Resztę drogi szliśmy w milczeniu.
I dobrze.
Nie lubię się odzywać. Tak naprawdę nigdy nie „kolegowałam” się z chłopakami. Zawsze wolałam towarzystwo dziewczyn, które jakoś mniej mnie stresowało niż płeć męska. Zawsze byłam bardziej milczącą osobą. Nigdy się nie wyróżniałam, a moim znienawidzonym dniem były moje urodziny. Wtedy wszyscy skupiali swoją uwagę na mnie ,której za nic w świecie nie chciałam.
-To tu- powiedział Dylan, a ja spostrzegłam, że stoimy przed drzwiami z napisem „Biblioteka”. Czy ja zawsze muszę się tak zamyślać?
Obróciłam się w stronę chłopaka z uśmiechem na ustach.
-Dzięki- powiedziałam i już chciałam wejść do tego pomieszczenia, w które wiem ,że będę uwielbiała przebywać, kiedy Dylan łapie mnie za rękę.
-W bibliotece przebywa dużo łowców. Proszę, trzymaj się z daleka od ich toporów i łuków- powiedział śmiertelnie poważnie patrząc mi w oczy. Musiał się trochę pochylić ponieważ no cóż, nie mam 175 cm jak wszystkie modelki. Trzymam się przy swoich 167 cm jednak rzeczywiście wolałabym być nieco wyższa. Jak zwykle zresztą.
-Postaram się- uśmiecham się do niego i już naciskam klamkę drzwi kiedy jeszcze słyszę jego głos.
-Za dwie godziny do ciebie wpadnę.
Oj znacznie więcej czasu tu spędzę...

Biblioteka Akademii Magii gdzieś pośrodku kraju „Nigdzie” jest naprawdę piękna. Nie mówię tego, żeby ubarwić Wam odbiór. Ona naprawdę jest piękna.
Zachowana w stylu średniowiecznym czytelnia powala na kolana. Gdy się tu wchodzi od razu można wyczuć specyficzny zapach książek, który tak bardzo uwielbiam w przeciwieństwie do moich rodziców. Zawsze kiedy kupowali mi książki, dawałam im je do powąchania, a oni „to śmierdzi, Maggie”. Nigdy ich nie rozumiałam.
Całe pomieszczenie jest wypełnione dywanami. To znaczy jednym WIELKIM dywanem. Biblioteka jest wysoka na dwa piętra, a półki sięgają sufitu, jednak jest ich nie wiele ponieważ wokół całego pomieszczenia biegnie balkon z mniejszymi meblami. Wszystko jest bardzo dobrze oświetlone co strasznie mnie cieszy. W mojej poprzedniej „oazie spokoju” było naprawdę słabe oświetlenie.
Biblioteka jest wyposażona w całe setki kanap, miękkich foteli i miliony poduszek. Są tu też stoliki jednak zdarzają się niezwykle rzadko. Na kanapach nie ma rozwalonych uczniów jakby to pewnie wyglądało w mojej szkole, a jedynie pilni nastolatkowie. Przeważnie na pierwszych meblach od wejścia siedzą same dzieci. Mają może dziewięć, dziesięć lat. Dziwi mnie w ogóle ich obecność tutaj. Nigdy nie widziałam chyba tak wielu czytających osób w tak młodym wieku jak tutaj. Przyjrzałam się książką, które uważnie studiowały i ze zdumieniem spostrzegłam, że są to podręczniki szkolne. Do matematyki, angielskiego, historii – wszystko.
Otrząsnęłam się nieco i podeszłam do bibliotekarki, która siedziała teraz za bardzo podobnym biurkiem jakie mam u siebie w pokoju.
Była to młoda kobieta. Jeśli ktoś na ulicy zapytał by mnie ile ona ma lat, to odpowiedziałabym bez wahania, że jest starsza ode mnie o rok, dwa maksymalnie. Wyglądała normalnie. Żadnych skrzydeł ani Bóg wie czego jeszcze. Miała proste, czarne jak smoła włosy, które opadały jej na plecy i sięgały do pasa.
-Dzień dobry- powiedziałam, a kobieta podniosła na mnie wzrok. Miała piękne, niebieskie tęczówki. Były jasne jak lazurowa woda na Hawajach. Aż trudno mi było uwierzyć, że to mogą być jej prawdziwe oczy.
Zawsze może nosić soczewki...
-Mogłaby mi Pani pokazać...
-Mów mi Ellie, albo Eleanor- uśmiechnęła się ukazując rząd białych zębów. Od razu ja polubiłam.- Nienawidzę kiedy osoby niewiele młodsze mówią mi per pani- zaśmiała się.- Ale to jak większość nauczycieli w tej szkole. No jedynie Profesor Frankson lubi jak mówi się do niego per profesorze ale to równy gość.
Już wiem, że bibliotekarka Ellie jest wielką gadułą.
-W czym mogę Ci pomóc?- zapytała i się uśmiechnęła.
-Szukam książki a konkretnie „Dzieje Istot” i „Historia Czarodziejów”- odpowiedziałam a Ellie przewróciła oczami. Swoją drogą kiedy nawet w myślach nazywam ją per Ellie czuję się bardziej jakbym rozmawiała z koleżanką z klasy, a nie z dorosłą osobą.
-Rozumiem, że jesteś tu nowa- zaśmiała się.- Chodź, pokażę Ci gdzie to jest...- powiedziała wyczekująco.
-Scofield Maggie- odpowiedziałam szybko.
-Dobrze- uśmiechnęła się.- Chodźmy zatem, Scofield Maggie.

~***~

Istotom nie wolno się ujawnić.
Istotom nie wolno wychodzić poza teren Akademii przed jej ukończeniem.
Istotom nie wolno mieszać się w sprawy ludzkie.
Istotom nie wolno praktykować magii w miejscach publicznych, ani ludzkich.
Istotom nie wolno uciekać. Akademia zawsze musi znać ich położenie.
Istotom nie wolno czcić ludzkiego Boga.
Istotom nie wolno niszczyć mienia Akademii.
Istotom nie wolno lekceważyć żądań Delivera.
Istotom nie wolno...

-Może jeszcze jeść, co?- szepnęłam sama do siebie czytając zasady Istot. Kompletna nuda. Nie wolno Ci tego i tamtego, a tamto to już w ogóle zakazane. Może od razu mnie zabijcie, co?
Zamknęłam „Dzieje istot”, które zaczynały się właśnie od reguł i otworzyłam „Historię Czarodziejów”. Spojrzałam na mój mały tatuaż, który nadal był tak barwny jak parę godzin temu. Albo nawet bardziej.
Otworzyłam spis treści, żeby poszukać czegoś o tym „czymś” na mojej ręce. Nie wiem... "Trudne przypadki"? A może "Odmienni"? Elianna mówiła, że jeszcze nigdy nie spotkała się z takim przypadkiem.
Spojrzałam na małą świeczkę na wskazującym palcu. Nadal w jej konturach płynęła kolorowa maź. Dotknęłam jej lekko bojąc się, że zostanie mi jej trochę na placu jednak to wyglądało tak, jakby płynęło pod skórą. Tyle, że ja to widzę. Sama nie wiem co o tym myśleć.
Otworzyłam na rozdziale „Tajemnicze i niewyjaśnione przypadki”. Był to obszerny dział tej książki, chyba jeden z najdłuższych. Miał nawet podrozdziały. Było ich wiele. Na jednej stronie mieściły się max trzy przypadki, jednak zazwyczaj były tylko dwa. Powoli zaczęłam czytać kolejne słowa.
Czarodziej, który stracił swoją moc,
Czarodziej, który nigdy nie ukończył Akademii,
Czarodziej, który sprawił, że zniknął...

Wszystko to mnie nie interesowało.
Kartkowałam książkę w poszukiwaniu czegokolwiek o moim przypadku, ale nic nie znalazła. Same "Czarodziej, który był pierwszym i ostatnim", "Czarodziej, który z każdym zaklęciem tracił włosy"... nic. Kompletnie nic nie znalazłam.
Postanowiłam przeczytać rozdział zatytułowany „Córka Delivera, Panująca nad Tęczą”. Panująca nad tęczą? Spojrzałam na mój palec, na którym kolory jakby zaczęły się szybciej poruszać...
"Legenda głosi, że wieki temu Deliver wdał się w romans z boginią Słońca – Eryką. Była najpiękniejszą spośród wszystkich patronek aniołów, a sama była aniołem stróżem Delivera. To dzięki niej każdego dnia wschodzi i zachodzi słońce.
Eryka i Deliver poznali się jeszcze jako dzieci, wtedy, kiedy żadne z nich nie znało swojej mocy i potęgi. Byli parą przez długi czas. Kiedy osiągnęli pełnoletność okazało się, że bogini jest w ciąży. Jednak Eryka nie pozostała wierna Deliverowi. Dziecko, które nosiła w sobie było nie tylko Delivera, ale też Czarnego Anioła i Boga światła – Fernanda.
Fernando Bogiem światła był od bardzo dawna i kiedy poznał Erykę, była ona bardzo mała.
Czarny Anioł i Fernando wyparli się tego dziecka dlatego odpowiedzialność spadła na Delivera, który w tamtych czasach był tylko człowiekiem tak samo jak Eryka. Deliver nie mógł znieść myśli, że jego Eryka go zdradziła, dlatego zostawił jej środki do życia i wyjechał. Wyjechał do znanej wtedy tylko nielicznym Ameryki Północnej i zostawił Erykę samą w Europie.
Wtem Eryka została odkryta jako Bogini Słońca. Urodziła i zostawiła dziecko w rzece gdzie czekała je pewna śmierć.
Legenda głosi, że była to dziewczynka. Czarny Anioł, który nie mógł patrzeć jak Eryka zostawia córkę na pastwę losu, zostawił ją na Antarktydzie gdzie jej małe ciałko miało pozostać w stanie hibernacji do czasu, aż Deliver i Eryka się pogodzą.
Legenda głosi ,że gdy to się stanie dziewczynka wyjdzie z bryły lodowej jako Panująca nad Tęczą. Wróci do rodziców, którzy wychowają ją do momentu jej pełnoletności. Wtedy to ona przejmie wszystkie rządy, a jej rodzice będą mogli wreszcie odpocząć.
Do tej pory nie wiadomo gdzie znajduje się Deliver i Eryka. Mówią, że oboje siedzą w Niebie jednak nie chcą ze sobą rozmawiać. Mówi się, że Deliver jednak codziennie obserwuje swoją córeczkę z Nieba jak jej małe ciałko pozostaje w zamarznięciu.

Panująca nad tęczą... Przecież tęcza jest rzeczą widzialną, więc każdy może nad nią panować prawda? I Mag i Czarodziej... Więc czemu ta dziewczynka jest taka niezwykła.
-Nudne, no nie?- podskoczyłam ze strachu kiedy usłyszałam głos Dylana tuż przy moim uchu. Brunet się tylko zaśmiał i usiadł naprzeciwko mnie.- O czym czytasz?- spojrzał na moją książkę.- Panująca nad Tęczą...- zaśmiał się.- Podobno to tylko mit wymyślony przez ludzi, którzy dowiedzieli się o istotach.
-O co w ogóle chodzi z tą „Panującą nad Tęczą”?- rysuje w powietrzu cudzysłów.- Przecież tęcza jest rzeczą widzialną.
Dylan zaśmiał się głośno co spotkało się z kilkoma wścibskimi spojrzeniami łowców.
-Czy ty naprawdę nie zaczęłaś czytać od początku?- zaśmiał się. Kiwnęłam nieznacznie głową. Westchnął.- Nad tęczą nikt nie może panować. Ten kto będzie mógł nad nią zapanować, zaprowadzi spokój na świecie, a ludzie dowiedzą się o istotach.
Czuję jakbym wstrzymała oddech.
-Ale przecież możemy powiedzieć ludziom...- zawahałam się jakiego słowa użyć.- O nas.
Dylan pokręcił głową.
-Wielu próbowało. Raz nawet wszystkie Akademie na świecie podjęły decyzję o powiedzeniu o sobie ludziom.
-Udało im się?- spytałam z nadzieją.
-A widzisz, żeby spacerowali tu sobie jacyś ludzie?- spytał.- Nie udało im się bo nad rasą ludzką ciąży klątwa założona przez Czarnego Anioła. Gdybyś zaczęła od początku może być wiedziała kim jest ojciec Panującej nad Tęczą ale spróbuje ci streścić. Czarny Anioł stwierdził, że ludzie nie mogą się dowiedzieć o istotach bo przewidział tego katastrofalne skutki. Dlatego nałożył na ludzi klątwę. Kiedy jakiś człowiek dowie się o istotach – umiera.
Przełknęłam głośno ślinę.
-Panująca nad Tęczą jako jego córka mogłaby tą klątwę zdjąć, a wtedy ludzie dowiedzieliby się o istotach. Czarodzieje sprawiliby, że naukowcy nie robiliby na nas eksperymentów i zapanowałby spokój na Ziemi.
-A skąd będzie wiadomo czy Deliver i Eryka się pogodzili?- spytałam czując palpitację serca.
-W następnym rozdziale jest coś napisane o tym, że Deliver ma swoich wysłanników. Kiedy dwoje amorów się pogodzi do każdej Akademii na świecie trafi taka wiadomość.
-A czy on na pewno ma tych wysłanników? No bo przecież to może być tylko legenda...
-Nie mów, że uwierzyłaś w tą legendę o Panującej nad Tęczą?- zaśmiał się.- Na Panującą nad Tęczą czekamy już od wielu tysięcy a nawet milionów lat. Myślisz, że Deliver i Eryka by się tyle sprzeczali? Na Ziemi są ich następne dzieci, a chodzi pogłoska, że w Rosji jest ich syn, który urodził się dwa lata temu.
-A jest jakaś córka?
-Nie, tylko synowie.
-No to może ta legenda jest prawdziwa?- spytałam.
-Nie wiem- uśmiechnął się.- Dowiemy się tego... Słuchaj ja muszę wziąć jedną książkę więc poczekaj tu na mnie max. 20 minut dobrze?
-Ale po co?- zdziwiłam się.
-Zabiorę cię gdzieś- uśmiechnął się i odszedł.
Muszę tego więcej przeczytać.
Nie zastanawiając się dłużej pobiegłam do Ellie.
-Hej, masz jakąś książkę o Panującej nad Tęczą?- spytałam. Bibliotekarka zmarszczyła brwi.
-Interesuje cię to?- spytała zdziwiona.- Zwykle uczniowie niechętnie sięgają po to. Na początku raczej interesują się Deliverem.
-Masz, czy nie?- spytałam zniecierpliwiona.
-Tak, akurat oddał ją jakiś uczeń- podała mi książkę.
Była to raczej księga. Stara jak świat, jednak wyglądała naprawdę magicznie. Okładka była chyba jeszcze z drewna jednak nie to mnie interesowało. Na niej widniała podobizna Panującej nad Tęczą. Było to niemowlę pogrążone we śnie i zamknięte w lodowej bryle. Wokół jednak mieniło się od tęczy.
„Panująca nad Tęczą”
Muszę to przeczytać.
Wróciłam na swoje poprzednie miejsce i zaczęłam czytać. Tym razem od samego początku. Pominęłam jednak legendę bo uznałam ją za niepotrzebną. Przeszłam do rozdziału „Jak objawi się Panująca nad Tęczą?”
Co do tego jest wiele sporów. Europejskie istoty uważają, że Deliver ześle wysłanników, którzy zawiadomią Akademie o nadejściu Panującej Nad Tęczą. Amerykanie jednak przystają przy tym, że Panująca nad Tęczą objawi się, w którejś z Akademii. Natomiast Azja i Australia uznają, że Panującą nad Tęczą trzeba odszukać.
Jednak istnieje teoria pewnego Wilkołaka imieniem John Kennedy, któremu objawił się sam Deliver. Mówił on, że Panująca nad Tęczą istnieje jednak zostanie podrzucona do domu dziecka. Stamtąd zabiorą ją dobrzy ludzie. Następnie trafi do Akademii gdzie ktoś odkryje jej możliwości. Jednak nie będzie to takie proste. Czarny Anioł nadal czuwa i ma zamiar zniszczyć swoją córkę. Nie chce dopuścić do tego, żeby ludzie dowiedzieli się o istotach.
Mówi się, że Panująca nad Tęczą będzie Czarodziejką, chociaż nie zostanie to tak prędko odkryte. Wszędzie gdzie będzie mogła, będzie widzieć tęczę. Deliver ześle jej kogoś kto będzie wiedział, że jest ona Panująca nad Tęczą jednak nic jej nie powie, lepiej – będzie ją zwodził.
Deliver zesłał go jako czarodzieja by ochraniał jego córkę, którą w końcu zaakceptował.
Fernando jednak również uznał Panującą nad Tęczą jako swoją córkę dlatego również zesłał jej ochroniarza. Tak więc możemy stwierdzić, że Panująca nad Tęczą mogła przyjść na Ziemię dwa lata temu albo nawet dziesięć. Albo jeszcze przyjdzie, a my będziemy musieli jeszcze poczekać.
Czarny Anioł jednak również ma jej zesłać wrogów, którzy oddadzą życie po to, żeby ją zabić. Panująca nad Tęczą będzie musiała użyć swojej mocy, żeby zabić jednego ze swoich ojców i przy okazji istot, które chcą ją zabić.
Mówi się również, że Panującą nad Tęczą będzie można rozpoznać po tym, że po każdym wykonanym zaklęciu pozostaną na jej ręce tatuaże. Gdy opanuje niewidzialność – jej skóra w jednym miejscu będzie niewidzialna. Gdy nauczy się panowania nad wodą – będzie miała tatuaż wody, której kontury będą wypełnione tęczową esencją.

Nagle pewna myśl uderzyła we mnie jak fizyczny cios. Z wrażenia aż wstałam z kanapy. Prawdopodobnie jestem legendarną Panującą nad Tęczą, którą wszyscy chcą zabić. Do tego moi rodzice nie są moimi rodzicami, mam trzech ojców, którzy na początku się mnie wyparli, a jeden z nich chce mojej śmierci. Żeby było jeszcze zabawniej gdzieś koło mnie kręcą się moi wrogowie jak i dwoje ochroniarzy, którzy o mnie wiedzą, jednak mają mnie zwodzić.
Chyba strzelę sobie w łeb.

--------------------------------
Nie wiem jak Wy ale ja również nie długo sobie strzelę w łeb. 
Prawdopodobnie nie długo będę musiała zawiesić bloga na jakiś czas. Jak wiecie jestem z rozdziałami do przodu, jednak rozdział piętnasty piszę już półtora tygodnia. Jak tak dalej pójdzie to po prostu ,którejś soboty na bloga trafi notka "Przepraszam ,że nie ma rozdziału ale..." itd. Za cholerę nie chciałam tego robić, bo sama nienawidzę jak ktoś tak robi, ale widać będę zmuszona także błagam nie obraźcie się na mnie.
Dziękuję Natalii Hinc za to ,że ponownie sprawdziła te moje bohomazy. Jesteś wielka :)
No także od tego momentu zaczęła się ta prawidłowa akcja. Wreszcie zaczęły legendy na ,które tak bardzo czekałam :D. 
A no i błagam Was, powiedzcie co sądzicie o tym rozdziale. Każdy jeden komentarz rodzi w mojej głowie pomysł i chęć do pisania ,której ostatnio mi brakuje. Nawet powiedzcie mi prosto w twarz "Piszesz coraz gorzej, idź gdzie indziej" bo będzie to lepsze niż zwykła cisza. 
Do napisania 
Black Star

3 komentarze:

  1. mam nadzieję, że Wena dopadnie Cię w swe szpony xd Straaaasznieee byłoby szkoda gdybyś nie pisała ;( Wiem, że nie komentuje każdego rozdziału, ale po prostu nie ogarniam za dużo roboty szkoły itp. A teraz o rozdziale. Kurcze Panująca nad Tęczą.? Brzmi po prostu bosko. To trzeba mieć talent żeby wymyślić coś takiego jak to. Dziewczyno ty to masz głowę do takich rzeczy ;) I nie mogę z tekstu '' stanę na rzęsach '' haha dobre xd ( wiem, że nie napisałam całego cytatu, ale jestem zmęczona i moje zwoje mózgowe krzyczą '' spać '' więc się streściłam xd ) Mam wielką nadzieję, że dodasz szybko 13 i że będziesz miała wenę. Powodzenia ;)

    P.S Zostałaś nominowana do Libstar Award więcej info u mnie ;) http://poza-naszymi-marzeniami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki źle napisałam xd * Liebster, a nie Libster hahahha, ale jestem nie ogarnięta xd

      Usuń
  2. Suuuuper.!!!!! Jesteś wielka.! Znakomity pomysł z Panującą nad Tęczą. Coś mi się wydaje, że Dylan jest jednym z wysłanników. A ta dziewczyna Lukasa to jeden z wrogów. ;D

    Piszesz rewelacyjnie i szkoda by było gdybyś musiała zawiesić bloga. Także weny życzę z całego serducha. Moim zdaniem jesteś za surowa dla siebie. ;) więc jeszcze raz mówię PISZESZ REWELACYJNIE.!!!

    Czekam nn<3<3<3

    OdpowiedzUsuń