sobota, 29 marca 2014

Rozdział 5

-Mówiłeś ,żebym na ciebie nie czekała!- mówi Diana kiedy już stoję o własnych nogach na ziemi.
-Diana...- westchnął Erik.- Chyba musisz powtórzyć lekcje z komunikacji.- mówi i staje przede mną.
Jest to dosyć przystojny mężczyzna. Inaczej. Jest to mężczyzna ,za ,którym szaleją nastolatki ,które dopiero wyszły z podstawówki. Żałosne. Nigdy nie rozumiałam tego. Co tacy faceci robią w szkołach? Fakt, jego blond włosy są naprawdę piękne, a zielone tęczówki wręcz hipnotyzują ale no bez przesady.
-Nic ci nie jest?- mówi do mnie po czym się uśmiecha.- Jestem Erik Apolskis. Nauczyciel Komunikacji Magicznej w skrócie – KM.- niech on przestanie się uśmiechać. To się robi denerwujące.- A ty musisz być...
-Scofield Maggie.- odpowiadam.
-To ty jesteś tą nową o ,której wszyscy mówią.- zaśmiał się jednak mi wcale nie było do śmiechu.
Oczywiście nie zważając na to ,że po mojej ręce krążyły różne kolory tęczy, a nade mną wirowały walizki otoczone różową poświatą to wszystko wyglądało normalnie. Dość. No i jeszcze możemy dodać do tego wszystkiego latającą wróżkę nade mną. Tak. To jest normalne miejsce na rozmowę.
Trafiłam do wariatkowa.
-Maggie! Chodź pokażę ci pokój!- krzyczy Diana.
-Dasz sobie radę?- pyta się mnie Erik.
-Nie mam trzech lat.- odgryzam się i idę Schodami na górę. Oczywiście nie mam pewności co do tego ,że za chwilę te schody nie zaczną falować albo nie zamienią się w schody ruchome albo nie zaczną się mienić tęczą. Na wstępie powinni powiedzieć ,że tutaj nic nie jest pewne.
Kiedy jestem na górze wcale nie było tak źle. Schody stały jak stoją i lepiej niech tak zostaną. Rozglądam się za Dianą jednak nigdzie nie mogę jej znaleźć.
-Maggie!- słyszę jej krzyk. Zauważam ją na drugim końcu korytarza.
-Świetnie.- mówię do siebie.
Biegnę przed siebie w stronę Diany jednak korytarz jakby ciągle się wydłuża. Ściany są oświetlone tylko świecami przez co czuję się jak w jakimś zamku. Sądząc po odległościach drzwi pokoje tu muszą być naprawdę wielkie. O ile to tu są pokoje bo jak mówiłam... Tu niczego nie jestem pewna.
-Wiem te korytarze są straszne.- śmieje się Diana. Spoglądam w dół ,żeby zobaczyć czy moje walizki są nie uszkodzone jednak... Ich nie ma.
-Gdzie są moje walizki?- mówię przestraszona. Co jak co ale naprawdę kocham moje książki.
Diana spojrzała na mnie jak na wariatkę.
-Ty naprawdę myślałaś ,że tu będziesz mieszkać?- zaśmiała się.- Zapomnij. To jest budynek lekcyjny. To znaczy to jest budynek lekcyjny i teoretyczny. To tutaj poznasz samą teorię magii.
Chyba zaraz puszczę pawia.
-No to.. Co my tutaj robimy?- mówię nieco przestraszona.
-Och nie bój się. Lekcje już prawie dobiegają końca ale Elianna poprosiła mnie ,żebym zaprowadziła cię na lekcje Teorii. Nudne to ale dasz sobie radę.- uśmiecha się a ja czuję ,że robię się cała blada. Przecież jest już po osiemnastej! I do tego nie ma jeszcze roku szkolnego! Są wakacje!
Diana siłą wepchnęła mnie do sali i dosłownie osłupiałam.
-Profesorze Frankson to jest nowa uczennica Maggie Scofield.- mówi Diana za mnie a ja nie mogę oderwać oczu od ludzi... Istot ,które siedzą najnormalniej w świecie w ławkach.
Pierwsze co rzuca mi się w oczy to wróżki takie jak Diana. Ich skrzydła mają naprawdę przeróżną barwę. Ich oczy również są tak wielkie jak Diany jednak nic nie mówię. Następnie rzucają mi się w oczy skrzydła dziewczynki siedzącej w pierwszej ławce. Wyglądają jak u anioła. Pokryte białymi piórami teraz jakby są schowane na plecach dziewczynki ,która ma blond włosy. Zauważam również chłopaka z czarnymi skrzydłami jednak nawet nie chcę zgadywać o co chodzi. Siedzą tu też dziewczyny z łukami i mieczami. Dostrzegam również chłopaka z toporem.
Chyba zaraz zemdleję.
Reszta klasy wydaje się dość normalna. No dobra. Wszyscy mają mundurki składające się z albo spódniczek albo spodni i granatowych marynarek z wyszytym logiem Akademii.
-Witaj Maggie w Akademii Magii!- krzyczy staruszek za biurkiem. Zauważam ,że on również jest normalny na swój sposób. Na szczęście.- Zajmij miejsce koło Amandy, proszę.- mówi.
Jak bym miała wiedzieć kim jest Amanda...
Stoję tak i nie wiem co mam zrobić aż jakaś dziewczyna nie zaczyna mi machać.
Uśmiecham się widząc ,że ta cała Amanda nie ma ani skrzydeł ani topora czy miecza ani skrzydełek aniołka. Jest normalna. Ma blond włosy do ramion ,które lekko się falują jednak nie to przyciąga moją uwagę. Jej oczy wydają się takie inne. Nigdy jeszcze nie widziałam nikogo ze złotymi tęczówkami.
Tu wszystko jest możliwe.
Chyba tak.
-Hej jestem Amanda.- szepcze do mnie dziewczyna i podaje mi rękę.
-Maggie.- odpowiadam nadal oszołomiona jej tęczówkami.
-Teoria Magii jest okropnie nudna ale radzę ci słuchać na pierwszych lekcjach. Potem możesz już sobie dać spokój.- śmieje się i zaczyna rysować w swoim zeszycie. Zauważam ,że rysuje wilka. Po raz drugi mam ochotę zemdleć. Jeszcze nigdy nie widziałam ,żeby ktoś tak rysował. Jego łapy były perfekcyjne. Mogłoby się zdawać ,że on istnieje naprawdę.
-Teoria Magii jest trudna.- mówi ten cały profesorek.- Ale za to jaka interesująca!- cała klasa się zaśmiała.- No dobrze, dobrze. Więc czym jest Magia?- profesorek zaczął chodzić po klasie.- Magia jest czymś pięknym. Ludzie nie wierzą ,że coś takiego istnieje, a jeśli już to wierzą w iluzję. Na pewno każdy z was był na tandetnym występie iluzjonistycznym gdzie „magik” przecina partnerkę na pół. Po występie okazuje się ,że tak naprawdę w skrzyni były dwie kobiety.
Spoglądam na rysunek Amandy ,który teraz zaczyna nabierać kolorów. Przez chwilę mam wrażenie jakby wilk się poruszył jednak wiem ,że to niemożliwe. Spoglądam ukradkiem na prawą rękę chcąc zobaczyć czy kolory mojego tatuażu już ustały jednak to na nic. Mam wrażenie jakby barwy krążące po liniach tatuażu nasiliły się. To wszystko wydaje się wyraźniejsze i takie... Nie istniejące...
-Teraz pytanie. Jaka jest różnica między czarodziejem a magiem?- pyta się profesorek. Dziewczynka ze skrzydłami podnosi rękę.
-Mag jest to zupełnie inny rodzaj istoty od czarodzieja. Mag panuje nad wszystkim co możliwe do zobaczenia natomiast czarodziej panuje nad wszystkim. Nad niewidzialnym i widzialnym. Przykładem tego może być to ,że czarodziej potrafi zatrzymać czas czy sprawić ,że wszystkie dźwięki na ziemi ustaną czego mag nie potrafi.
-Bardzo ładnie Zoey.- uśmiecha się do dziewczynki profesorek.
Czuję jak kręci mi się w głowie. Pewnie to jeden z tych moich snów ,które mam zawsze po skończeniu książki o tematyce fantastycznej.
Rzeczy widzialne i niewidzialne?
Bzdura.
Mam ochotę stanąć na ławce i zacząć krzyczeć ,że oni wszyscy są nienormalni lub chorzy psychicznie jednak obawiam się jednego. Może to ja jestem chora psychicznie? Może tak naprawdę teraz siedzę w białym pokoju bez klamek i okien w białym ubraniu próbując sobie wyobrazić coś innego? Może naprawdę to ja jestem psychicznie chora. No bo błagam was. Przecież Magia i wróżki nie istnieją. Rodzice już dawno mnie o tym powiadomili.
-Tak jak Zoey mówiła różnica między magiem a czarodziejem jest wielka i niewielka. Człowiek nie może wyobrazić sobie rzeczy niewidzialnych dlatego my, jako istoty, przewyższamy ich inteligencją. Wiemy ,że jesteśmy od nich potężniejsi i nasi przodkowie byli na tych ziemiach jako pierwsi jednak dawno temu został zawarty pakt między człowiekiem a Deliverem.
-Kim?- wymsknęło mi się przez przypadek.
Cała klasa spojrzała na mnie jak na idiotkę a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Powiedziałam coś nie tak?
-Musi się panienka jeszcze wiele nauczyć.- profesorek się uśmiechnął.- Deliver jest naszym można powiedzieć Bogiem. Jednak nim nie jest. - świetnie się zapowiada. Bóg nie Bóg. Naprawdę inteligentne...- Nie stawia nam żadnych żądań jak Bóg ludzi, nie mamy żadnych obowiązków. On po prostu jest. Jest najpotężniejszą istotą jaka żyła na tej ziemi. Jest on połączeniem i łowcy i wilkołaka i czarodzieja i wróżącego.
Chyba zaraz zemdleję.
-Miliony lat temu człowiek złożył porozumienie z Deliverem.- chciałam coś dodać jednak profesorek uciszył mnie skinieniem ręki.- Wiem ,że panienkę uczyli w szkole ,że człowiek rozumny zaistniał jakieś 190 tys. lat temu jednak to nie prawda. To wszystko jest wymysłem Delivera. Jest to naprawdę mądry człowiek.- mówi.- Wracając... Porozumienie polegało na tym ,że istoty miały nie wtrącać się w sprawy ludzi, a ludzie mają nie wiedzieć nic o istnieniu istot co nie jest takie trudne.
Przypominam sobie co powiedziała Elianna o moim ojcu ,że on już mnie nie pamięta. Co ona mu zrobiła? Czy to właśnie miał na myśli profesorek mówiąc o tym ,że ludzie mają nic nie wiedzieć o istnieniu istot co „nie jest takie trudne”. Również „nie jest takie trudne” zabić kogoś, profesorku.
-I tak przez miliony lat ludzie nie wiedzieli i nie będą wiedzieć o istnieniu istot. My za to będziemy się nadal szkolić.
Ciekawe po co?

-Radzę panience po kolacji, pójść do biblioteki i wypożyczyć „Dzieje istot”.- uśmiecha się do mnie i wraca do lekcji. Pożyczam długopis od Amandy ,żeby zapisać tytuł tej książki i słucham do końca lekcji. Ta teoria magii jest beznadziejna.

--------------------------
No i mamy rozdział 5! Jejku już tak daleko to zaszło :D (powiedziała ta co ma na blogu ledwo pięć rozdziałów...).
No więc mamy pierwszą lekcje Maggie w Akademii. Teoria Magii... Ciekawa czy nie? :D. Poza tym podoba Wam się Erik? Oczywiście nie jest on postacią na jeden rozdział. Już nie długo (za parę rozdziałów) Maggie pozna KM ale do tego czasu... :D Coś dla Was przygotowałam :D.
Więc piszcie w komentarzach wasze opinie o tym rozdziale bo jest to dla mnie naprawdę ważne. Jest to mój pierwszy blog z opowiadaniem dlatego naprawdę chciałabym poznać opinię osób "doświadczonych" ale również każdego innego :).
Więc trzymajcie się cieplutko i do wtorku!
Black Star

3 komentarze:

  1. Nie spodziewalam sie, ze to.Erik.!!!! Pozdrawiam

    P.S jest juz 7 rozdzial ;) http://poza-naszymi-marzeniami.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również pozdrawiam! W pierwszym założeniu miał być to Dylan ale cicho :D Oczywiście zajrzę ;)

      Usuń
  2. Czekam na następny rozdział ! Pozdrawiam ;)

    http://tinnqu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń