Nigdy wcześniej nie czułam się tak bardzo dotknięta. Nie chodzi o to, że właśnie dowiedziałam się tego, że prawdopodobnie jestem Panującą nad Tęczą ale o to, że... że po prostu będę inna. Dlaczego nie mogę być normalna, jak wszyscy inni? Czemu to jest takie trudne? Nie wiem nawet czy mogę o tym wszystkim powiedzieć Eliannie, bo ona może być tym wrogiem... więc komu mam powiedzieć? Może któryś z moich ojców zejdzie na Ziemię i mi pomoże?
-Maggie!- słyszę Dylana i czuję jak potrząsa mną za ramiona.
-Czego?- odpowiadam wkurzona, że ktoś przerwał moje myśli.
-Co się stało?
-Nic- westchnęłam i schowałam książkę do torby.
W mojej głowie nadal była gonitwa myśli. Nie widać było jej początku ani końca. To tak jak z kłębkiem włóczki. Zaplącze się, a później szukaj początku albo końca. Jeszcze to pozbieraj, to jest dopiero zabawa. Tak samo jest z moimi myślami. Znalezieniu początku/końca to połowa sukcesu. Pozostaje jeszcze zwinięcie tego kłębku włóczki w jedną i porządną kupę. To dopiero wyczyn.
-Chodź, coś ci pokaże- powiedział Dylan, złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
Nie opierałam się bo w mojej głowie nadal krążył wielki napis „Panująca nad Tęczą”. Jeszcze przydałaby mi się czapka wariatki.
Kiedy jesteśmy na korytarzu zauważam, że nie ma tu w ogóle uczniów. Jak w bibliotece aż się roi od łowców i innych istot, tak tutaj zero. Jest sobota, osiołku. Po co maja się kisić w szkole? W sumie racja ale...
Wychodzimy na zewnątrz i od razu czuję powiew zimnego powietrza. Jesień zbliża się do nas nieubłaganie, drodzy państwo. Radzimy zabrać dzisiaj ze sobą dodatkową bluzę i może kawałek uśmiechu, którego może zabraknąć podczas corocznej jesiennej depresji!
Boże, chyba mam rozdwojenie jaźni.
-Dylan... gdzie my idziemy?- spytałam lekko zdezorientowana. Napis „Panująca nad Tęczą” nadal był pierwszy w wyścigu o najważniejszą myśl i pozostawiał daleko w tyle swoich rywali.
-Jak to zobaczysz to dosłownie padniesz- spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Szczerze i bez żadnego podstępu. Bezproblemowo.
-Dylan...- westchnęłam.- Błagam cię, muszę dzisiaj skończyć to czytać, bo Elianna...- zamknęłam jadaczkę, gdy zobaczyłam przede mną... no właśnie.- Chyba sobie jaja robicie...
Załóżmy, że cofnęliście się do czasów kiedy byliście małymi dziećmi, gdzie dziewczynki marzyły o byciu księżniczką, a chłopcy o byciu rycerzem czy też żółwiem ninja albo batmanem. Pytanie jest bardziej skierowane do osób płci pięknej... Pamiętacie może waszą fascynację jednorożcami i pegazami? Piękne koniki z rogiem albo skrzydłami. Różowe albo fioletowe... Pamiętacie to?
Ja również to pamiętam.
A teraz moje dziecięce marzenie się spełnia.
Przede mną rozciąga się stajnia niewyobrażalnych wielkości. Już na samym wejściu słychać konie. Stukot kopyt i rżenie wszechobecne jak zawsze. Od razu wyczuwam ten specyficzny zapach jaki zawsze unosi się w stajniach. A w boksach? W boksach widać tysiące koni. Po prawej, w pierwszym boksie, dostrzegam pięknego, błękitnego pegaza. Jest dokładnie taki jak za mojego dzieciństwa.
Piękna biała grzywa spoczywała na jego szyi, a pojedyncze włoski spadały na czoło. Błękitna sierść była olśniewająca. Jakby był to jakiś materiał, a nie prawdziwa, końska skóra. Jego oczy promieniały jasnoniebieskimi tęczówkami, które się we mnie intensywnie wpatrywały. Spojrzałam na jego skrzydła, które schowane były na grzbiecie. Wyglądały tak krucho i niewinnie. Nie wiedziałam czy są to prawdziwe pióra jak u ptaków, czy może coś innego, jednak jego skrzydła były piękne. Wyglądały jakby były posypane jakimś brokatem bo co chwilę odbijał się w nich blask słońca.
-To Aria- powiedział Dylan nad moim uchem.- Czytałaś trochę o pegazach?- spytał.
Pokręciłam przecząco głową.
-Postaram ci się streścić to co byś wyczytała w „Dziejach istot”- mimo tego, że ciągle słuchałam Dylana moje oczy nadal wpatrywały się w Arię.- Pegazy to niezwykłe zwierzęta. Wróżki i anioły nie mogą ich posiadać, jednak czarodzieje, magowie i wilkołaki – jak najbardziej tak. Z jednorożcami jest na odwrót. Tylko anioły i wróżki mogą je mieć. Wracając jednak do pegazów, to one wybierają sobie właściciela. Jak? Dosyć prosto. Zazwyczaj dostrzegają w oczach istot odbicie siebie i przemawiają w ich myślach. Aria, jest to chyba najpotężniejszy pegaz w całej Akademii, jeśli nie na świecie. Jednak nadal nie znalazła właściciela. A szkoda. Chętnie bym ją przygarnął- wzruszył ramionami.
Przyglądałam się niebieskim tęczówką Arii, które były olśniewające. Były jak woda na Hawajach. Błękitna bez żadnej skazy.
-Krąży pogłoska, że Aria jest pegazem Delivera i już znalazła właściciela. Jak na razie jednak czekamy- mrugnął do mnie.- Chodź dalej. Przedstawię Ci Jokera.
Przeszliśmy w głąb stajni, a obok mnie rżało pełno koni. Wszystkie pegazy po Arii miały na tabliczkach imiona właścicieli. Drugi pegaz, zaraz po Arii był Elianny.
Joker okazał się być czarno-białym koniem z również łaciatymi skrzydłami co wyglądało dosyć komicznie. Czarna grzywa i biały ogon były naprawdę pięknym kontrastem. Na prawym oku miał łatkę w kształcie gwiazdy co było równoznaczne z cudem. Zawsze marzyłam o koniu, który będzie miał takie coś. Widać przeżyję moje dzieciństwo jeszcze raz.
-Hej Joker!- krzyknął radośnie Dylan do konia na co ten zarżał.- Cicho, ośle- zaśmiał się brunet i pogłaskał go.- Więc Jokerku poznaj Maggie, nowa uczennicę Akademii Magi!
Joker cofnął się lekko w boksie i... ukłonił mi się! Dosłownie! Klęknął na przednich nogach i pochylił głowę! Patrzyłam na to wielkimi oczami i z buzią rozwartą na całą szerokość z wrażenia.
-O jejku!- wyrwało mi się i od razu się zaśmiałam.
-Joker pyta czy masz ochotę na przejażdżkę?- powiedział Dylan w imieniu pegaza na co ja ledwo co nie zachłysnęłam się powietrzem.
-Przejażdżkę?!- powiedziałam może zbyt głośno, zdziwiona.- Chodzi ci o to, że po prostu jakoś usadzisz mnie na nim i będziemy sobie CHODZIĆ po LĄDZIE, prawda?- powiedziałam jak wariatka bo co chwilę przerywałam przez salwy śmiechu. Ta Akademia na pewno nie sprzyja mi. Oj nie.
-Maggie...- prychnął Dylan.- Ty kiedyś jechałaś na koniu? Na LĄDZIE?- spytał z tym swoim uśmieszkiem.
-Chyba cię pogięło. Ja NIGDY nie siedziałam na grzbiecie konia, a co dopiero SKRZYDLATEGO konia.
-Oj, nie daj się prosić- zamrugał oczkami.- Joker mrugaj- powiedział do pegaza co ten zaraz wykonał.
-Wariatkowo- zaśmiałam się.
*~*
Niby nic nie może mi się stać... Joker w końcu jest koniem/pegazem, któremu zależy na Dylanowi jednak co ze mną? Przecież jedyne co mogę sobie zrobić to spaść z parunastu metrów, złamać sobie obie nogi, kark i coś jeszcze albo zwariować. Jednak wydaje mi się, że to trzecie już mam zaliczone. I to od dawna.
-Joker!- krzyknął Dylan.- Ty ośle, zamknij się!- zaśmiał się nerwowo brunet.- Wsiadaj Maggie.- chłopak podał mi rękę, a ja... a ja nie wiem dlaczego ale chwyciłam ją, a po chwili siedziałam na grzbiecie pegaza za Dylanem.
Joker już dawno rozłożył skrzydła, które miały parę dobrych metrów szerokości jednak nogi musiałam trzymać zaciśnięte wokół pasa Dylana. Inaczej pegaz by nie poleciał (co swoją drogą chyba bardziej mnie przeraża). Czułam się niezwykle niekomfortowo gdy chłopak, którego znam ledwo jeden dzień ma zaciśnięte wokół swojego pasa moje nogi i jeszcze ja go muszę obejmować.
Oj to było niezręczne.
-Dobra Mag- zaczął brunet.- Joker będzie musiał się rozpędzić, żeby wzbić się w powietrze, tak? Kiedy zacznie machać skrzydłami może na chwilę przysłonić ci widok jednak kiedy znajdziemy się na odpowiedniej wysokości, bez problemu będziesz mogła zobaczyć świat z lotu ptaka- uśmiechnął się do mnie.- Joker mówi, że jesteś niezwykle lekka w porównaniu do mnie- zaśmiał się.
-Dzięki Joker.- odpowiedziałam nieco zmieszana. W końcu mówię do konia/pegaza prawda?
-Mówi dziękuję i... wiesz, że on czyta w twoich myślach, prawda?- spojrzał na mnie, a ja coś czuję, że moja twarz zrobiła się blada jak kreda.
Joker, nawet nie próbuj powiedzieć o moich myślach Dylanowi. Tylko spróbuj.
-Ale spokojnie. Joker to swój gość. Jeśli chcesz mu wyjawić jakąś tajemnicę to zatrzyma ją dla siebie- chłopak się uśmiechnął, a Joker obrócił łeb w moją stronę i albo mi się zdawało albo mrugnął do mnie... ja... ja nie wnikam.- Lecimy?
Wzięłam głęboki (naprawdę głęboki) wdech po czym odparłam:
-Tak- to chyba najgorsza decyzja w moim życiu.
Joker nawet nie poczekał na pozwolenie Dylana tylko od razu zaczął się rozpędzać. Wyglądało to trochę jak dwuosobowy samolot, który właśnie ma startować. Pegaz przeszedł chyba od razu w galop, a ja poczułam, że lecę do tyłu. Przez chwilę miałam wrażenie, że to koniec.
-Spokojnie księżniczko- powiedział Dylan odwracając się do mnie.- Trzymam cię- uśmiechnął się czule i odwrócił w stronę Jokera.
Raz kozie śmierć.
Przytuliłam się całym ciałem do Dylana. Czułam jego spokojne bicie serca, które w porównaniu z moim było niczym żółw. Moje? Moje zaś było gepardem. O tak... gepardem na Olimpiadzie, którego goni myśliwy. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w jego ciało. Przekraczaliśmy chyba wszystkie bariery prywatności. Jestem pewna, że dzięki skrzydłom Jokera było tylko widać Dylana z czymś zawiniętym wokół pasa.
Poczułam zapach jego męskich perfum, które od razu przypadły mi do gusty. Nigdy ich nie lubiłam jednak te Dylana... tak... naprawdę mi się podobały.
Poczułam jak Joker odrywa się od ziemi przez co wtuliłam się w ciało bruneta jeszcze bardziej. Fakt, bałam się jak cholera. Tak naprawdę nigdy nie leciałam nawet samolotem... Można to uznać za pierwszą podróż w powietrzu?
-Nie tak mocno, księżniczko- zaśmiał się i złapał moje ręce, które kurczowo zacisnęłam wokół jego brzucha.- Otwórz oczy.
Pokręciłam głową.
-Zapomnij- szepnęłam, a mój głos był dziwnie zniekształcony. Zupełnie jakbym miała chrypę.
-Drugiego razu może nie być...- zaśmiał się.- No dawaj.
Boże przecież nie mogę tak po prostu ich otworzyć. To nienormalne.
A co robisz codziennie rano?
Wzięłam naprawdę głęboki wdech próbując uzmysłowić sobie, że jestem w swoim łóżku chociaż nawet to nie pomogło. Nie wiedziałam już GDZIE jest MOJE łóżko. Jednak próbowałam sobie wyobrazić jakiekolwiek inne miejsce spoczynku i tylko to w Akademii przychodziło mi na myśl.
Otworzyłam powoli oczy, najpierw jedno jednak gdy zobaczyłam to wszystko... Od razu moje oczy zrobiły się wielkie.
Czułam się jak w jakimś filmie fantastycznym, gdzie główny bohater pierwszy raz lata. Jak wzbija się ponad chmury i jak może zobaczyć to wszystko z lotu ptaka. Jak to jest poczuć wiatr, który przyjemnie otula moje ciało. Jak to jest zobaczyć piękne chmury, które wyglądają jak zrobione z waty cukrowej. Przed nami było słońce. Wielkie i jasne, jednak jeśli jest się parę kilometrów nad ziemią nic nie wygląda normalnie.
Nadal trzymałam się Dylana nogami, które oplotłam wokół jego pasa jednak puściłam go rękoma. Wyprostowałam się jak struna i rozprostowałam ramiona. Chciałam poczuć się wolna. I właśnie to się stało. Przymknęłam lekko oczy i rozkoszowałam się wiatrem, który przepływał przez całe moje ciało.
Czułam się wolna.
-Uważaj bo spadniesz- zaśmiał się Dylan i jednocześnie wyrwał mnie z tego zachwytu.
Złapałam się go szybko, bojąc się, że spadnę i rozkoszowałam się dalej powietrzem, które jakby tutaj było zupełnie inne. Jakby wszystko, tutaj na górze, było inne. Inaczej spojrzałam na świat, który był dobry kawałek pode mną. Spojrzałam na to wszystko z grzbietu pegaza imieniem Joker. Joker może i umie czytać w moich myślach – to dobrze. Gdybym mogła nakręciłabym to wszystko, żeby móc codziennie przed snem pooglądać sobie to piękno.
-Gotowa na zabawę?- spytał Dylan patrząc na mnie przez ramię.
Chciałam się go zapytać o co mu chodzi jednak nie było mi to dane.
Joker nagle poleciał prosto w dół.
-----------------------
Jestem fatalną pisarką. Serio. Pegazy i jednorożce? Nie było mnie stać na coś lepszego? Nie ważne :D.
Więc witam Was w ten majowy poranek (rocznica mojej komunii ale cicho :D) i zanudzam Was moimi małymi twórczościami. No cóż... Jakimś cudem skończyłam rozdział 15 więc spokojnie, nie ma się o co martwić. Teraz kolejny tydzień lub dwa przesiedzę nad szesnastym :D.
Trzymajcie się ;*
Black Star
CUDO.!!!! Strasznie mi się podoba. ;) Świetny pomysł. Coś czuję, że Aria znalazła właściciela, a raczej właścicielkę ;D
OdpowiedzUsuńPs. Nie podoba mi się twoja samoocena. ;/
Pozdrawiam i weny życzę. ;)
To jest Boskie.!! Dziewczyno jeżeli ty fatalnie piszesz to ja jestem papież z imieniem Tabaluga xd. hah. Hmmm... Aria.? Chyba wiem co kombinujesz xd. Zgodzę się z przyjaciółką, mi też się nie podoba twoja samoocena.
OdpowiedzUsuńP.S pojawił się u nas 19 rozdział.!! poza-naszymi-marzeniami.blogspot.com
Hej chciałam Cię poinformować, że pojawił się u nas 21 rozdział.!!!!!! http://poza-naszymi-marzeniami.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńniesamowite *.*
OdpowiedzUsuńGenialne :) Eee... Taaam ... Jednorożce ^^ Mnie tam pasuje :) Będę zaglądała częściej, dwa muszę nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: www.lilliecharlottedes.blogspot.com